Kwiecień pukał w miejskie bramy, sytuacja była beznadziejna
A ja byłem dumny, że w końcu się nam udało
Przyjaciele, co odeszli, miłości na odległość
Niektóre z nich pochowałem
Jednak w pamięci jestem w domu
W pokoju na Äppelstigen
Łapię autobus do Nyfors, do ciebie
Wyciągam ostatniego papierosa
Czekam w koszuli z Martins Paisley
I wiem, że świat czeka na mnie
Ale nie złożyliśmy żadnej obietnicy
Nie mieliśmy słów do dotrzymania
Nie mamy już nic do powiedzenia
Obiecuje, że o wszystkim pamiętam
Jak słońce grające na fasadach
Wszystko jest dla mnie jasne
Koncert w studenckim domu kultury
Spotkałem tam miłość życia
Bez którego ciągle żyłem
W holu padłem na kolana
Modliłem się do smartphone'a
Każda minuta przepełniona poczuciem winy
Jakbym miał coś do powiedzenia
Przez całą drogę do
Domu, by coś napisać, do ciebie
Proszę, odpowiedz
Kurwa, nudzi mnie to już
Dlaczego skończyło się tak, jak się skończyło?
Przyszło lato, nieznośne, jak sfrustrowany bachor
W końcu mówisz, że to koniec
Wszyscy kumple, których mieliśmy
Owszem, również ci, których zostawiliśmy
Są tym, czego nam potrzeba
Samotnie przychodzisz, samotnie odchodzisz
Zaginiony astronauta
Jedyny żywy na Nostromo
Ten astronauta to właśnie ty
Obiecuję ci, ze wszystko zapamiętam
Prawie tak, jakby właśnie się zdarzyło
Ale nigdy nie będziemy już o tym mówić
Ale nigdy nie przestaniemy o tym myśleć
Odkopywać na nowo
Tłumiąc wszystkie znane tragedie
Tępimy samych siebie
Marzenia, ideały
Niemalże mitologiczna miłość
Nasza droga do piekła
Wybrukowana dobrymi intencjami
Autorytetami upadłymi
Do poziomu wrogów