Narozrabiałam, racja, nie ma co do tego wątpliwości.
Musiałam wszcząć tę awanturę, bo bez tego bym oszalała.
Przygiąć się jak wierzba, gdy zbiera się na burzę –
o tak, to ty, ale hej, to ja zbieram baty.
Tym razem to moja wpadka, nie ma co do tego wątpliwości.
On mówi mi, że nie da się sprowokować,
że mam skłonność do przesadzania.
I może ma rację, ale nie w tym rzecz.
No to dlaczego pozwalam, by mnie to denerwowało?
Dlaczego obgryzam paznokcie?
Tym razem narobiłam bałaganu i nie ma co do tego wątpliwości.
Bez dwóch zdań to moja wina i jestem gotowa wykrzyczeć to
sponad dachów, jeśli cię to uszczęśliwi.
O tak, mogłabym to zrobić, więc hej, biorę winę na siebie.
Ta sprawa obciąża mnie i nie ma co do tego wątpliwości.
On mówi z wyrozumiałością w oczach:
„Wiemy, że doświadczone1 pary stać na kompromisy”.
Jest dla mnie zbyt dobry, to jedno wiem na pewno.
Jeśli to prawda, to dlaczego pozwalam, by mnie to denerwowało?
I znów zaczynam, tupiąc nogami jak dziecko.
Ale on jest dobrym człowiekiem, próbuje zrozumieć, czemu tak wariuję.
Martwi się i wiem, że to szczera reakcja.
Narozrabiałam, racja; nie ma co do tego wątpliwości.
Musiałam wszcząć tę awanturę, bo bez tego bym oszalała.
Syczę jak dziki kot, gdy powinnam pomrukiwać,
ale ty mnie znasz: to jeszcze nie koniec.
Mogłabym się zrehabilitować i nie ma co do tego wątpliwości.
(To jeszcze nie koniec) Nie ma co do tego wątpliwości.
(To jeszcze nie koniec) Nie ma co do tego wątpliwości.
(To jeszcze nie koniec)
1. Albo po prostu "starsze", ale myślę, że tu chodzi raczej o doświadczenie życiowe, zwłaszcza odnoszące się do wieloletniego bycia razem.