Nie, to niełatwe, lecz uwierz mi,
już nie dało się żyć tylko snem.
Człowiek musi coś jeść
i pić coś oprócz łez.
Ty nie pisałeś tyle lat.
Stałam w oknie jak kwiat za szybą,
gdzie czaił się mój czas,
czekałam na życie, na znak.
Starałam się nie płakać, czekałam wciąż
zamiast iść, boso iść, ale dojść,
zamiast czekać na bilet tam, gdzie rzucił cię los.
W dzień, gdy zwątpiłam w samotną noc,
kiedy brakło już łez, tak nagle pojawił się on,
bez słowa za żonę mnie wziął.
Nie czekaj mnie w Argentynie,
mój statek tam nie zawinie.
Wszystko przepadło, wszystko na próżno,
twój list dostałam o dzień za późno.
Gdy ksiądz mnie pytał, czy ja go chcę,
przez moment wydało mi się,
że nie on, ale ty stoisz tuż, obok mnie,
i nie uciekłam,
a wszyscy ci ludzie słyszeli mój głos,
że będę mu wierna zawsze już,
i ziemia mi drgnęła u stóp.
Nie czekaj mnie w Argentynie…
Nie czekaj mnie w Argentynie,
mój statek tam nie zawinie.
Wszystko przepadło, wszystko na próżno,
twój list dostałam o dzień za późno.
Piszę do ciebie, bo chcę, byś prawdę znał właśnie z moich ust.
Nie wybacz mi nigdy, bo prawdą jest, że ja wciąż kocham cię.
Bądź zdrów.