Unoszą mnie strumienie1 przez zapachy jesieni,
I łódź długo krąży na mieliźnie.
Splatają się ręce lilii w ciągłą zieloną linię,
Wciąż bardziej, bardziej, bardziej oddzielając od ziemi.
A obok gęsi - łabędzie miłość moją niosą.
Pora przybić już do brzegu,
Lecz fale nie dają.
Póki niosły mnie strumienie, popatrz, przeszło jakby mgnienie,
Co było podarowane przez los.
A rzeczka cicho toczy się, w krzakach zielonych chowa się,
Wciąż dalej, dalej, dalej rozdziela nas z sobą.
A obok gęsi - łabędzie miłość moją niosą.
Pora przybić już do brzegu,
Lecz fale nie dają.
Ach, żywot mój - strumienie, rzeka moja - zwątpienie.
Dokąd potok unosi niebieski?
Nie trudno w drogę wybrać się,
Nie trudno łódką zająć się,
Lecz trudno, trudno, trudno dać sobie radę z sobą.
A obok gęsi - łabędzie miłość moją niosą.
Pora przybić już do brzegu,
Lecz fale nie dają.
1. Dosł. pływy, prąd rzeki