Jak ciężko jest wiedzieć, co powiedzieć, kiedy się dotknie dna
Trudno jest zrozumieć i unikać bólu wewnątrz siebie
Podróżując w tysiąc miejsc wewnątrz pyłu
Co wymiata wszystko, co krzyczy na około
Relaksuję się, zapominam, rozbieram się, wymazując odrobinę siebie
Jak ciężko jest wiedzieć, co powiedzieć, kiedy się dotknie dna
Popełnione błędy służą ci tylko do tego, by znów je popełnić, jeśli nie masz nikogo poza sobą
Przegrywam i bez przyjaciół, wydaję pieniądze, marnuję lata zamknięty w tej studni
Gdzie jest niemożliwym nawet wyobrażenie sobie, co jest w świetle
W jutro nie wierzysz, nie masz nadziei i wszystko jest jak wczoraj
A w słowa nie wierzysz, przeciągasz swój oddech do świtu
I nic już nie możesz kochać
Jak ciężko jest wiedzieć, co powiedzieć, kiedy się dotknie dna
Gdy dłonie są tylko gryzoniami i zjadają cię
Siedząc w życiu, w którym już nawet nie ma kawałka życia
Nawet nie ryzykuję płaczu, ponieważ dusza wewnątrz mnie się roztopiła
W jutro nie wierzysz, nie masz nadziei i wszystko jest jak wczoraj
A w słowa nie wierzysz, przeciągasz swój oddech do świtu
I pozostajesz na nogach, idziesz, spadając w te wszystkie tajemnice
A w słowa nie wierzysz, nie wierzysz, nie wierzysz
W jutro nie wierzysz, nie masz nadziei i wszystko jest jak wczoraj
A w słowa nie wierzysz, nie wierzysz, nie wierzysz
I nic już nie możesz kochać, wiem
I nic już nie możesz kochać, wiem
I nic już nie możesz kochać, wiem
I nic już nie możesz kochać…
W jutro nie wierzysz, nie masz nadziei i wszystko jest jak wczoraj
A w słowa nie wierzysz, przeciągasz swój oddech do świtu
I pozostajesz na nogach, idziesz, spadając w te wszystkie tajemnice
A w słowa nie wierzysz, nie wierzysz, nie wierzysz