Mów nie o miłości, a o czymkolwiek.
Mów o tym, że są korki i za oknem woda.
Mów, że dopuszczać do siebie za blisko nie jest już w modzie.
O tak, i definitywnie dla nas
To jest zbyt trudne.
Mów nie o miłości, a o tym, że jest gorąco
Pomiędzy tymi stołami, gdzie chodzą ludzie,
A my siedzimy.
Mów o tym, że ty i ja promieniowaliśmy tak bardzo jasno,
A teraz milczymy,
A teraz milczymy...
I właściwie co doprowadziło nas do tego momentu ?
W którym ty i ja dogorywamy w swobodnym upadku.
My nie oczekujemy przeprosin, i innego steku bzdur.
Proszę, mów co tylko zechcesz,
Ale nie mów o miłości.
Ty i ja spotkaliśmy się gdzieś
Poza przestrzenią i czasem,
Odnajdując siebie nawzajem,
Jednak dla całego świata ja przepadłem.
Jestem upartym chłopczykiem z niekompatybilnościami, z życiem,
Traumatycznymi przeżyciami, marzeniami i pomysłami,
Ale ty wierzyłaś we mnie.
Zawsze nienawidziłem tego, co w tobie pozostawało zagadką.
Moja dziewczyno-słońce, wewnątrz siebie, jesteś cmentarzem motyli.
I ile jeszcze złego, i ile jeszcze dobrego
Ja i ty moglibyśmy przeżyć.
Mam nadzieję, że ty byłaś szczęśliwa...
Bez ciebie jutro powitam świt.
Nie chcę wiedzieć tego, co będzie dalej.
Odpowiedz, za spełnione szczęście trzeba wybaczyć czy też nie ?
Wybacz, ja tobie przebaczyłem !
Mów nie o miłości, a o czymkolwiek.
Mów nie o miłości, a o czymkolwiek.
Mów nie o miłości, a o czymkolwiek.
Mów nie o miłości...