Wróciłem do domu i tak jak zwykle, sam.
Pustki w domu moim, gdy nagle telefon dzwoni,
Walą w moje drzwi i z ulicy dobiega krzyk,
Że już wystarczy snu. Pijany głos powiedział "daj jeść."
Moi przyjaciele idą przez życie równym krokiem,
Zatrzymać ich może tylko sklep z alkoholem.
Mój dom był pusty, a teraz pełno tam hołoty,
Który to już raz przyjaciele wino tam piją.
Ktoś wcześniej się zamknął w kiblu, rozbił okno,
I muszę przyznać, że gówno mnie to obchodzi.
Moi przyjaciele idą przez życie równym krokiem,
Zatrzymać ich może tylko sklep z alkoholem.
A ja się śmieję, choć powodu do śmiechu nie mam,
I wkurwiam się, kiedy mówią mi,
Że mój styl życia jest do dupy.
Dlaczego tak jest? Bo żyję.
Nikt nie zna prawdy.
Moi przyjaciele idą przez życie równym krokiem,
Zatrzymać ich może tylko sklep z alkoholem.