Człowiek tego nie wymyśli,
a już blondynka jest bez szans,
co dziennikarz sobie wyśni,
gdy ze mną wywiad zacząć ma.
Zamiast zapytać, co u fleków,
czy dobre piwo wciąż tam jest,
on wiedzieć chce o moim wieku
i o metrykę pyta mnie.
Śmiej się ze swych lat,
to nie boli.
Ty z nami śmiej się,
śmiej się ze swych lat,
śmiej do woli,
i choćbyś miał sto lat, (Śmiej się ze swych lat,)
o laski swoje dbaj, (śmiej się ze swych lat,)
nie pytaj,
lecz nie śmiej pytać dam, (śmiej się ze swych lat.)
nie pytaj
o ilośc lat,
nie pytaj mnie!
Nie, w końcu nic o nowej płycie,
lecz spyta, czy w porządku jest,
że się festiwal ten w Sopocie
dawno zestarzał, a ja – nie.
Zamiast nadmienić coś o dzbanku,
czy malowany ciągle jest,
on będzie drążył o kochanku,
co ponoć miał być z wyższych sfer.
Śmiej się ze swych lat,
to nie boli.
Ty z nami śmiej się,
śmiej się ze swych lat,
śmiej do woli,
i choćbyś miał sto lat, (Śmiej się ze swych lat,)
o laski swoje dbaj, (śmiej się ze swych lat,)
nie pytaj,
lecz nie śmiej pytać dam, (śmiej się ze swych lat.)
nie pytaj
o ilośc lat,
nie pytaj mnie!
Nie pytaj!
I nikt z nich nie podejmie wątku,
że złota płyta cicho sza,
lecz spyta z miną niewiniątka,
czy można śpiewać tyle lat?!
Śmiej się ze swych lat,
to nie boli.
Ty z nami śmiej się,
śmiej się ze swych lat,
śmiej do woli,
i choćbyś miał sto lat, (Śmiej się ze swych lat,)
o laski swoje dbaj, (śmiej się ze swych lat,)
nie pytaj,
lecz nie śmiej pytać dam, (śmiej się ze swych lat.)
nie pytaj
o ilośc lat,
nie pytaj mnie!
A ty się śmiej!