Stałam w blasku pięknych pań,
myśląc, że na ciebie czas.
Nagle wielki bukiet róż zjawił się.
Ktoś przez salę dał mi znak.
Kartka, na niej – kilka zdań:
„Żegnaj i nie szukaj mnie, chcę być sam”.
Ile gorzkich łez kosztował mnie ten wieczór,
pytający wzrok zdradzanych żon z zemstą w rzeszy.
Miłość i gniew tak samo płoną,
mają tę moc, co sprawia ból.
Byłam prawie w niebie i nagle lot na dno;
chyba ktoś zaprosił zło.
Miłość i gniew tak samo płoną,
mają tę moc, co serce rwie.
Kilka łez na szybie, za oknem deszczu mrok,
jakby żal po dniu.
Ile potem przeszło lat,
ile przekleństw, słów na wiatr,
tkliwość i najdziksza złość w parze szły.
Serce było w stanie gryźć,
pamięć chciała pisać list,
nurty dwa w bieguny dwa niosły mnie.
W twym pokoju kurz zatrzymał czas i zapach.
Gdy oszukam gniew, przychodzę tam, liczę lata.
Miłość i gniew tak samo płoną,
mają tę moc, co sprawia ból.
Byłam prawie w niebie i nagle lot na dno;
chyba ktoś zaprosił zło.
Miłość i gniew tak samo płoną,
mają tę moc, co serce rwie.
Kilka łez na szybie, za oknem deszczu mrok,
jakby żal po stracie dnia.
Miłość i gniew tak samo płoną,
mają tę moc, co sprawia ból.
Miłość i gniew…