Nie ma tu miejsca dla słabych, nieśmiałych,
Lecz silnych brakuje wciąż
Tu na bezdrożach walczą nieznanych
Ona, samochód i krąg
W koło i w koło, jak na wyścigach
Taka bez końca wojna ...
Za kierownicą młoda dziewczyna
I nie wie o tym ona:
Że idzie miesiąc maj,
Wreszcie zobaczy dom.
Matka przywita tak -
Chwyci w swą dłoń jej dłoń.
I w piersi już coś drży,
Trudno powstrzymać to.
Radość i w oczach łzy.
Witaj, ah witaj! Mój dom!
Tam drogowskazy, ulice w natłoku -
Bukareszt, Kiszyniów i Twer ...
A nad kaliną wznosi się, wznosi
Krzyża z metali dwóch czerń.
A pod tym krzyżem, jak w piekielnym okolu
Tracąc przyjaciół swych wciąż
Chodziła, jeździła - choć nie po nagrody,
Lecz by przełamać ten krąg.
Tak, żeby nastał maj,
Tak, by zobaczyć dom.
Matka przywita tak -
Chwyci w swą dłoń jej dłoń.
I w piersi już coś drży,
Trudno powstrzymać to.
Radość i w oczach łzy.
Witaj, ah witaj! Mój dom!
Salut zwycięstwa, oświetlone twarze,
Dziecka w zachwycie ten wzrok.
A w tym zwycięstwie - twoje wiraże,
Dziewczyno, co w wojsku twój los.
Nadejdzie miesiąc maj,
Wreszcie zobaczysz dom.
Matka przywita tak -
Chwyci w swą dłoń twą dłoń.
I w piersi już coś drży,
Trudno powstrzymać to.
Radość i w oczach łzy.
Witaj, ah witaj! Mój dom!