Urodziłam się dziś rano,
nazywam się Mercy…
Pośrodku morza,
pomiędzy dwoma krajami, Mercy
Droga, którą mama przeszła, była długa.
Nosiła mnie w swym łonie osiem i pół miesiąca;
och, tak… osiem i pół miesiąca.
Opuściłyśmy dom, bo trwała wojna.
Jasne, że miała rację; nie było nic do stracenia,
och, nie… z wyjątkiem życia.
Urodziłam się dziś rano,
nazywam się Mercy…
Wyciągnięto do mnie rękę
i żyję.
Jestem tymi wszystkimi dziećmi,
które zabrało morze.
Będę żyć sto tysięcy lat;
nazywam się Mercy.
A tam, przed nami, był wróg:
błękitny bezmiar, może nieskończony,
lecz tak: znałyśmy cenę.
Wyłaniając się z fal, przyjazny statek
znów dał nam szansę przeżycia.
To tam wydałam swój pierwszy krzyk.
Urodziłam się dziś rano,
nazywam się Mercy…
Wyciągnięto do mnie rękę
i żyję.
Jestem tymi wszystkimi dziećmi,
które zabrało morze.
Będę żyć sto tysięcy lat;
nazywam się Mercy.
Urodziłam się dziś rano,
nazywam się Mercy.
Dziękuję, dziękuję, mam się dobrze, dziękuję.
Dziękuję, dziękuję, mam się dobrze, dziękuję.
Dziękuję, dziękuję, mam się dobrze, dziękuję.
Dziękuję, dziękuję, mam się dobrze, dziękuję.