Ty odszedłeś bez pożegnania,
Nie wysłuchując moich próśb,
Beznamiętnie i w milczeniu,
Zamknąwszy za sobą drzwi.
Nie chciałeś szukać odpowiedzi,
Straszne były tobie pytania,
A teraz jesteś gdzieś daleko,
Z dala od domu, beze mnie.
Bez ciebie ja umieram z miłości,
Nie jestem w stanie oddychać, czekać ani żyć,
Ciągle widzę ten sam powtarzający się sen,
Że ty powróciłeś i znów jesteś tuż obok,
Bez ciebie ja umieram z miłości,
Nie jestem w stanie oddychać, czekać ani żyć,
Moje upływające minuty spowiła pustka,
A i bez ciebie dla mnie zamiera czas.
I ja odnalazłam prostą odpowiedź
Pośród twoich listów,
Ciąg równoważących się zdań
I nużących słów,
Piszesz, że zmęczyło cię życie w zamknięciu
I pragniesz wolności,
Ale skąd ja mogłam wiedzieć,
Że klatką stała się moja miłość.
Bez ciebie ja umieram z miłości,
Nie jestem w stanie oddychać, czekać ani żyć,
Ciągle widzę ten sam powtarzający się sen,
Że ty powróciłeś i znów jesteś tuż obok,
Bez ciebie ja umieram z miłości,
Nie jestem w stanie oddychać, czekać ani żyć,
Moje upływające minuty spowiła pustka,
A i bez ciebie dla mnie zamiera czas.
Oby to było jedynie snem,
Twoje wczorajsze odejście,
Ja jutro obudzę się i dostąpię ciebie.
Bez ciebie ja umieram z miłości,
Nie jestem w stanie oddychać, czekać ani żyć,
Ciągle widzę ten sam powtarzający się sen,
Że ty powróciłeś i znów jesteś tuż obok,
Bez ciebie ja umieram z miłości,
Nie jestem w stanie oddychać, czekać ani żyć,
Moje upływające minuty spowiła pustka,
A i bez ciebie dla mnie zamiera czas.