Były i czasy lepsze, były i bardziej zaszczytne,
Dogorywały deszcze i wesołe pucze, umierały noce bez dni,
Były też czasy surowsze, i były – po prostu śpiewaj, jedz i włócz się
Bełkotały i śpiewały pijane twarze piosenki naszych wesołych band
Mamo, to jest rock’n’roll, rock to ja!
Były i czasy czystsze, były też po prostu – ni tak ni nie
Rock’n’roll urodzony w tysiąc dziewięćset-plus pół setki lat
Nasze pieśni – miłość i głód, z naszymi pieśniami wstawała wiosna
Darły gardło nam sierp i młot, błogosławiła nasz świat wojna
Mamo, to jest rock’n’roll, rock to ja!
Kiedy władza młóciła na ulicy na oczach pijanych biczami
I orzeł był podły jak kura, a kraj był po prostu niczyj
Kiedy wiatr parzył nam ręce, rwał historie barykad
Zamiast miłości tylko potargane spodnie i zimne, okrutne spojrzenie
Mamo, to jest rock’n’roll, rock to ja!
I roznosiła po kieszeniach ulotki czyjaś przyszła matka
Wspinała się na moje plecy i przemawiała pod METALL
I pisaliśmy piórami na wodę, dobywaliśmy z popiołu smyczki
Do skrzypiec, które jutro tu mogą umierać z tej tęsknoty
Mamo, to jest rock’n’roll, rock to ja!