Oderwij mnie od siebie samej,
od wyjącej ciszy mej.
Twe ramiona są jak liny,
które wiążą duszę mą.
Twoja słaba miłość, ledwie już się tli.
Teraz wiem, że marzenia moje całkiem rozwiał dym.
Oderwij mnie od siebie samej,
od wyjącej ciszy mej.
Niech ramiona Twe oplotą mnie,
jak tysiąc węży.
Twoja miłość do mnie wiem, że gaśnie już.
Wiem też, że będziemy tańczyć, do utraty sił.
Zatańczmy więc, ten szalony taniec niech porwie nas.
Niech krew się wzburzy w nas,
zatraćmy się.
Bo to nie koniec jest, poprosić możesz jeszcze raz, ostatni raz,
a potem idź.
Już idź ..., Już idź ...
Oderwij mnie od siebie samej,
Od wyjącej ciszy mej
Twe ramiona niech prowadzą, mnie do tańca,
już ostatni raz.
Twoja miłość smaga, tak jak piaskiem wiatr.
A nogi moje tańczą w rytmie kroków, które pożądaniem są.
Zatańczmy więc, ten szalony taniec niech porwie nas.
Niech krew się wzburzy w nas,
zatraćmy się.
Bo to nie koniec jest, poprosić możesz jeszcze raz, ostatni raz,
a potem idź.
Zatańczmy więc, ten szalony taniec niech porwie nas.
Niech krew się wzburzy w nas,
zatraćmy się.
Bo to nie koniec jest, poprosić możesz jeszcze raz, ostatni raz ....
Zatańczmy więc, ten szalony taniec niech porwie nas.
Niech krew się wzburzy w nas,
zatraćmy się.
Bo to nie koniec jest, poprosić możesz jeszcze raz, ostatni raz,
a potem idź ...
Już idź ..., Już idź ...