To że cię poznałem
Stało się trucizną dla mojej duszy,
I wróciło w tysiącach odłamków,
Cały czas o tobie myślę
Wietrzyk przywołuje twój zapach,
A z tamtego cygara,
Którym dzieliśmy się ty i ja,
Pozostały jedynie wypałki,
I moje usta wypełnia
Gorycz twojej nieobecności
Kolejna noc, kiedy cię nie ma,
Dłużej już nie zniosę
Tej samotności,
Czarny księżyc jest zmęczony płaczem,
Widząc moje usilne prośby
O to kiedy ona wróci,
Czarny księżyc jest w żałobie,
Widząc, że opuszcza mnie dusza,
Zmęczonego czekaniem
Przywróć mnie do życia,
Ono odeszło wraz z twoim odejściem,
Albo pieszczoty, które ci ofiarowałem,
Nieświadomie dałem ci zbyt wiele,
A koniec końców pozostałem spragniony...
Wietrzyk przywołuje twój zapach,
A z tamtego cygara,
Którym dzieliśmy się ty i ja,
Pozostały jedynie wypałki,
I moje usta wypełnia
Gorycz twojej nieobecności
Kolejna noc, kiedy cię nie ma,
Dłużej już nie zniosę
Tej samotności,
Czarny księżyc jest zmęczony płaczem,
Widząc moje usilne prośby
O to kiedy ona wróci,
Czarny księżyc jest w żałobie
Widząc, że opuszcza mnie dusza,
Zmęczonego czekaniem,
Czarny księżyc nie przestał płakać,
Widząc moje usilne prośby
O to kiedy ona wróci...
O to kiedy ona wróci...