Lit, nie chcę zamykać się na świat
Lit, nie chcę zapomnieć jak to jest bez niego...
Lit, chcę nadal uwielbiać swój smutek
Ale, na Boga, chcę się go też pozbyć
Chodź do łóżka, nie każ mi spać samej
Pozwoliłeś przemówić pustce, nie umiałeś jej ukryć
Nigdy nie chciałam, by to było tak
Po prostu za mało wypiłeś, by stwierdzić, że mnie kochasz
Nie umiem się ogarnąć
Zastanawiam się, co ze mną nie tak
Lit, nie chcę zamykać się na świat
Lit, nie chcę zapomnieć jak to jest bez niego...
Lit, chcę nadal uwielbiać swój smutek
Tym razem nie chcę dać się pokonać
Utopić moją wolę fruwania
W tej ciemności poznaję siebie samą
Nie wyzwolę się póki nie odpuszczę
Pozwól mi odejść
Kochanie, i tak ci przecież wybaczam
Wszystko jest lepsze od bycia samotnym
I w końcu chyba i tak musiałam upaść
Moje miejsce było zawsze wśród popiołów
Nie umiem się ogarnąć
Zastanawiam się, co ze mną nie tak
Lit, nie chcę zamykać się na świat
Lit, nie chcę zapomnieć jak to jest bez niego...
Lit...nadal uwielbiam swój smutek
Zamierzam się go pozbyć