Na zamku kładę łokieć
Na Alfamie spoczywa mój wzrok
I tak rozplątuję kłębek
błękitu i morza
Na Ribeirze opieram głowę
Tej poduszce na łóżku Tagu
Z pościelą naprędce wyhaftowaną
W batyście pocałunku
Lizbono, dziewczyno, dzieweczko, dziewczyno
Światłem, które widzą me oczy, tak czysta
Twymi piersiami są wzgórza, o, handlarko rybami
Wołanie, które mnie ciągnie do drzwi, czułości ma
Miasto wyhaftowane ściegiem światła
Ręcznik rozciągnięty na brzegu morza
Lizbono, dziewczyno, dzieweczko, kochana
Miasto-kobieto mojego życia!
W Terreiro wpadam na Ciebie
Ale w Graçie widzę Cię nagą
Kiedy ogląda Cię gołąb, uśmiecha się
Jesteś ulicznicą!
I w najwyższej dzielnicy marzenia*
Składam fado takie, jakie umiałem stworzyć
Okowita z życia i drzewa poziomkowego
Która sprawia, że śpiewam
Lizbono, dziewczyno, dzieweczko, dziewczyno
Światłem, które widzą me oczy, tak czysta
Twymi piersiami są wzgórza, o, handlarko rybami
Wołanie, które mnie ciągnie do drzwi
Miasto wyhaftowane ściegiem światła
Ręcznik rozciągnięty na brzegu morza
Lizbono, dziewczyno, dzieweczko, kochana
Miasto-kobieto mojego życia!
Lizbona mojej miłości, rozpostarta
Miasto moimi rękoma rozebrane
Lizbono, dziewczyno, dzieweczko, kochana
Miasto-kobieto mojego życia