Już dość
Dość
Dłużej tego nie zniosę
Już dość
Dość
Odwrócić się i zatrzasnąć za sobą drzwi
Nocą śnieżna zamieć okrywa bielą góry
Nie widać w nim śladu choćby jednej stopy
Królestwo osamotnienia, w którym, zdaje się, jesetem królową
Na zewnątrz wyje wiatr a wewnątrz kotłuje się burza
Nie byłam w stanie wytrzymać, Bóg mi świadkiem, że próbowałam
Nie wpuszczaj ich, nie pozwól by zobaczyli
Bądź, tak jak zawsze
dobrą dziewczynką
Schowaj swoje uczucia
A najlepiej nic nie czuj
Nie pozwól by się dowiedzieli
Cóż, teraz już wiedzą
Już dość
Dość
Dłużej tego nie zniosę
Już dość
Dość
Odwrócić się i zatrzasnąć za sobą drzwi
I tak jest, i tak będzie
Już dość
Dość
Zimno, tak czy inaczej, nigdy mi nie przeszkadzało
Zabawne, jak trochę dystansu
Sprawia, że wszystko zdaje się takie nic nieznaczące
I strach, który kiedyś mnie ograniczał
Już wcale mnie nie dotyczy
Tutaj w tym zimnym powietrzu
Wreszcie mogę swobodnie oddychać
Wiem, że zostawiam za sobą całe życie
Ale odczuwam zbyt wielką ulgę, by tego żałować
Jak zmrożona wytrwam w życiu, które dla siebie wybrałam
Nie odnajdziecie mnie tutaj, przeszłość jest już tak daleko w tyle
Przysypana śnieżnymi zaspami