Nie chcę wam namieszać w głowach, chłopaki,
ale popatrzcie jakie to przegięcie i paradoks:
jednego wybierają papieżem,
drugiego zamykają w ciasnej celi.
Tam wszystkie miejsca pozajmowali złodzieje,
siedzą cicho, czekając na lepszy los,
a w tym samym czasie w sprawiedliwej Italii
nie udało się znaleźć kandydata na papieża.
Szkoda, że w złą porę wpadłem w ich sidła,
bo obaliłbym szklanę wódy - i do Watykanu!
Księża rozdziawili gęby,
Watykan na chwilę zaniemówił,
i w taki oto sposób podrzuciliśmy im Papieża,
naszego, Polaka, Słowianina.
Siedzę na pryczy w Naro-Fominskim mamrze,
och, gdybyś tak wiedziała, że zmarnowałaś mi życie,
bo ja mógłbym zostać Papieżem,
a ciebie uczynić Matką Boską.
Szkoda, że w złą porę wpadłem w ich sidła,
bo obaliłbym szklanę wódy - i do Watykanu!
Przy władzy, przy forsie, czy też przy koronie,
los podrzuca ludzi tak, jakby były kociętami.
A jak przegapiliśmy miejsce szacha?!
Tego potomni nam nie zapomną.
Szach okazał się całkowitym niedorajdą.
Tylko go wziąć i podmienić!
Skąd wziąć nowego? Przecież u nas w Turkmenii
co drugi to Ajatollah, a niektórzy nawet Chomeini.
Przez całe życie walę rogami w bramy, jak baran,
miast wziąć Koran - i do Teheranu!
W Ameryce, w Azji, czy w Europie,
jeden choruje, a inny wkrótce umrze…
A miejsce Goldy Meir to przegapiliśmy,
a tam co czwarty to nasz były obywatel.
Mosze Dajan już dawno nie miał jednego oka,
trzeba by zakraść się nocą i wybić mu drugie,
i jeśli nie przydam się już w Iranie,
to jestem gotów jechać do Tel Awiwu.
Pływają u nas, gdzieś po Wołdze, gdzieś po Kamie,
prawdziwe talenty płaszcza i szpady,
a Rusłanowi Chaliłowi, temu zza ściany,
to Mao nawet do pięt nie dorasta.