Rubinową ciemnością
Tam na drugi brzeg
Żwawo idą
Sny po twoich ustach
Aż tam
Rozbiec się i nie myśleć
Co będzie z nami za parę lat
Rozbiec się i nie myśleć
Co nam zostanie
Gdyby tak w naszej obronie stanął czas
I przez chwilę został stać
W ramionach twych daję
Czarnym wronom odlecieć
Nasz dzisiejszy dzień to wilgoć
Co zwolna spada do ogrodów
Dalej w dłonie
Wyszeptuję sobie swe ciche marzenia
Nocą zaspaną
Po grzbietach dachów
Dwoje idzie lunatyków
Z wysokości zapiera im dech
Aż tam
Rozbiec się i nie myśleć
Co będzie z nami za parę lat
Rozbiec się i nie myśleć
Co nam zostanie
Gdyby tak w naszej obronie stanął czas
I przez chwilę został stać
W ramionach twych daję
Czarnym wronom odlecieć
Nasz dzisiejszy dzień to wilgoć
Co zwolna spada do ogrodów
Dalej do dłoni
Szepczę sobie swe ciche marzenia