current location : Lyricf.com
/
Songs
/
Laura [Polish translation]
Laura [Polish translation]
turnover time:2024-11-05 05:56:15
Laura [Polish translation]

Po wschodzie słońca zawsze przychodzi blask dnia

W nocy nie mogliśmy być już bardziej wstawieni

Jednak teraz wszystko wydaje się być jednego koloru

Człowiek staje się elektryczny

Od kiedy Cię przy mnie nie ma, zostałem bez zasilania

Jest ciepło, na końcu pozostaną tylko blizny

Bóle będą stawać się słabsze lub silniejsze z biegiem pór roku

Kiedyś i tak wejdę na Twoje nosze

Jesteś i zostaniesz już moim największym znakiem zapytania

Kiedy krzyczałaś, że powinienem się wypchać

Kiedy pytałem, tak anty "Co jest?!"

Kiedy rzuciłaś słuchawką telefonu

W zwolnionym tempie rozgromił on wtedy moje sny

Kiedy krew z rany na czole zleciała na podłogę

Poszedłem wtedy wieczorem się jakby odstrzelić

Kochaliśmy się w ruinach laptopa

Po kłótniach i krzykach przychodzi miłość

Po płaczu przychodzi uczucie, które sprawia

Że jednocześnie jestem uzależniony i smutny

Twój zapach był moją ojczyzną

Twoje prawdziwe kłamstwa, Twoje inne poglądy

Twój punkt widzenia, ostry kolor niebieski, który mnie oślepia

Twoję znamię na lewej łopatce

To, co mi mówiłaś, to, co musiałem znosić

To, co Ci mówiłem, co wybaczyłaś

Twój spiący, nocny świat był naszym placem zabaw

A kiedy wieczorne światło jest dokładnie w tym określonym kolorze

Wtedy widzę dziurę w powietrzu, w miejscu gdzie stałaś

Słyszysz mnie tam, gdzie jesteś?

Zostań proszę dokładnie tam, wkrótce do Ciebie dojdę

Więc zaczekaj na mnie

W kokonie nocą na autostradzie

Kiedy jedziemy 200 km/h jesteśmy całkiem sami

Jesteśmy bezpieczni

A smugi światła są naszymi świadkami

Oboje myślimy, że ten cały świat może nam podskoczyć

Wspólna samotność, dwoje egomaniaków

Dwoje, co sypiają już mniej, wspólny melodramat

Masz jakieś swoje słabości

Mały pomocnik, który Ci pomagał i pomagał, nie jesteś już tą, kim sama byłaś

Kiedy się poznaliśmy, byłaś ode mnie 4 lata starsza

Gdy się rozstawaliśmy, osiem i w mieście zrobiło się o kilka stopni zimniej

Zbyt dużo we wszystko wnikaliśmy, za dużo, żeby to się udało

Karmienie własnego ego, wspomagającego Twoje psychiczne usterki

Wymsknęłaś mi się

Przekleństwo czarnych kart kredytowych*

Śmierć kupiona na raty za pieniądze Twojego taty

Chciałem Cię zatrzymać, jednak byłem na to za młody, zbyt głupi, byłem zbyt dumny

Na Twój sposób oboje mieliśmy wtedy to gdzieś

Lecz kiedy wieczorne światło jest dokładnie w tym określonym kolorze

Wtedy widzę dziurę w powietrzu, w miejscu gdzie stałaś

Słyszysz mnie tam, gdzie jesteś?

Zostań proszę dokładnie tam, wkrótce do Ciebie dojdę

Więc zaczekaj na mnie

Gdy zadzwonił wtedy mój telefon z Twoim numerem

Nie odebrałem od razu

Przy trzecim razie sklnąłem Cię przecież

I ktoś, kto tam też był, zapytał "Kto dzwonił?"

Jakiś Twój znajomy?

Powiedział wtedy, że jego numer był ostatnim

Jaki wykręciłem przez przypadek

Kiedy Twój ojciec, którego wcześniej nie znałem, powiedział

Że Twoje auto dachowało

Ułamki sekund, żadnych śladów hamowania

Samobójstwo, 10tego maja, pogrzeb w Monachum

Potem słyszę brzęk, głucha cisza w uszach

I tak zamarzłem na mojej wewnętrznej Północy

Gdy już na siebie nakrzyczałem, za to jak się wszystko potoczyło

Jak teraz z wyrzutem patrzą na mnie ludzie

Pisałem dla Ciebie tę piosenkę już x razy

X razy ją odrzucałem, zawsze brakowało mi odpowiednich słów

I nawet teraz nie wszystko jest wystarczająco dobre

Jadę w Tokio ostatnim pociągiem przez Shibuyę

W migoczącym neonowym świetle

Widzę Cię w szybie

Chętnie byłbym teraz tam, gdzie Ty

Mój lodowaty anioł

Jak często próbowałem za wszelką cenę Cię zastąpić

Twój standardowy srebrny łańcuszek od Tiffany

Jeszcze dziś widzę czasem Twój zarys

W tłumie ludzi

Widzę głęboką ranę w miejscu, gdzie byłaś

Jednak coś pozostało

Nie ma nic tam, gdzie stałaś

W tym miejscu jest tylko światło

Lekka poświata

Widzę ją tylko ja, nikt więcej

Jeśli pójdziesz na największą imprezę

Zarezerwuję dla nas najlepsze mniejsce

I pogadamy wtedy o Twoim ostatnim zdaniu

Jeśli jesteś już w Niebie, poczekaj na mnie w blasku światła

Jeśli jesteś tam niżej, załóż lepiej swoją sukienkę z rozcięciem

Czeki, które Ci wypisywałem, były bez pokrycia

Szukałem, lecz nie ma dla mnie nikogo, kto mogłby Cię zastąpić

I zgadza się, że oboje nie byliśmy idealni

Tyle kłótni, za dużo dramatyzowania, seksu

Byłaś moim nowym kontynentem, którego odkryłem

Jeśli Cię znów kiedyś spotkam, wtedy już nie odejdę

Wtedy już nie odejdę

Wtedy już nie odejdę

Nie odejdę

Wtedy już nie odejdę

Już nigdy więcej...

Comments
Welcome to Lyricf comments! Please keep conversations courteous and on-topic. To fosterproductive and respectful conversations, you may see comments from our Community Managers.
Sign up to post
Sort by