Dzieci czekały,
marzyły o kolejkach1 i laleczkach.
Zastanawiały się: „Mikołaj
wybaczy mi moje kaprysy, czy nie?”
Wieczór pod drzewkiem,
prezent od ciebie… Co to może być?
Drżały mi ręce.
Kartka od ciebie,
na niej moje imię,
a w środku: „Żegnaj,
kochanie, żegnaj”.
Dni płynęły,
a pociągi biegły
i biegłam też ja, szukając ciebie
we wszystkich miejscach, które ze mną poznawałeś.
Nadszedł już nowy rok
i ktoś powiedział: „Ja go widziałem.
Szedł w stronę mostu,
było Boże Narodzenie, padał śnieg.
Powiedział mi tak:
‘Nie mów jej, że tu byłem’”.
Jutro jest już Boże Narodzenie.
Dzieci czekają tak jak rok temu,
a oczy im błyszczą radością:
„Mikołaju, przyjdź do mego domu!”.
Lecz pod moje drzewko
Mikołaj nie przyjdzie,
a ja też chciałabym mu napisać:
„Rower – nie,
kolejka – nie,
lalki – nie,
chcę tylko jego”.
1. w sensie pociągu-zabawki z ewentualnym „oprzyrządowaniem” (tory, semafory, budka dróżnika, itp.)