Ted Holworth był wybitnym człowiekiem,
który zarobił pieniądze na morzu.
Wszyscy zacni parafianie
podziwiali jego anielską pobożność. {2x}
Bez wątpienia nie łączył w żadnym wypadku
swych interesów i sentymentów,
lecz jego słowa były szczere;
przynajmniej tak mówili ludzie. {2x}.
Miał wszystkie przymioty uczciwego człowieka,
lecz trzeba wam poznać prawdę:
miał swoją ciemną stronę,
a nad jego statkami ciążyła klątwa. {2x}
Przewoziły na antypody
mężczyzn przykutych za stopy,
skazanych za rozboje lub kradzieże
lub za obrazę majestatu. {2x}.
Obrazili królową,
lub zabili, by okraść,
lecz byli skuci tym samym łańcuchem,
co pokrzywdzeni niewinni. {2x}
Tamci podążali do piekieł
za ohydną zbrodnię;
ci nie chcieli zamilknąć
w imię miłości do prawdy. {2x}.
Łajba była śmierdząca i sczerniała,
strażnicy jak te wilki…
Tyle nieszczęścia i rozpaczy
mogło was doprowadzić do szaleństwa. {2x}.
Od tego czasu świat mocno się zmienił,
linia Holwortha przywdziała nową skórę.
Cieszy się dużym poważaniem;
jej sukces to prawdziwy majstersztyk. {2x}
W ładowniach nie ma już skazańców,
lecz marynarze wrzeszczą jak dawniej.
Pod swą dumną banderą
statek przewozi emigrantów.