Byłem o krok bliżej ku miłości,
dziś już o niej tylko piszę baśnie,
w górze na poddaszu, tam gdzie gołębie
sobie ją wyznawają.
Próbowałem jej wszędzie wyszukiwać,
czy nie mogę jej wygrać w kartach
i czy przypadkiem nie jest we winie,
tak jak prawda.
Do wszystkich swoich grzechów się przyznaję,
zbity i zraniony zasypiam, całkiem sam.
Wyprute serce ci na dłoni oferuję, więcej już
nie mam,
i ty i tak mojego imienia dalej nie znasz.
W sklepach się nie da kupić,
v domach miłości oferują ci tylko fałszywą
miłość na krótko, kasa za kłamstwo.
Dlaczego miłość nie jest tak jak szczęście,
że sobie kiedyś i na mnie usiądzie,
kiedy się męczy i może mi uwierzysz,
że potem ci ją całkowicie dam.
Do wszystkich swoich grzechów się przyznaję,
zbity i zraniony zasypiam, całkiem sam.
Wyprute serce ci na dłoni oferuję, więcej już
nie mam,
i ty i tak mojego imienia dalej nie znasz.