Gdy czytasz w gazetach
O wybuchu wulkanu na Sycylii,
O zagrzebaniu całych dwóch wsi
W Nikaragui, w Chile lub w Indiach;
Gdy czytasz w gazetach
Zapytujesz się dlaczego?
Dlaczegoż to wracają chłopi
Właśnie na zbocza które ich zdradziły?
Dlaczego nie uciekają z tamtąd,
I nie szukają pewniejszego miejsca,
W którym mogli by, nareszcie żyć w spokoju
Raz na zawsze?
Przecież co kilka lat
-tak wyraźnie pisze w gazetach-
Znowu wybuchnie lawa z wnętrza góry
I będzie groziła pogrzebać całą wieś.
Dlaczegoż to upierają się powrócić?
Dlaczego nie porzucają wsi
Raz na zawsze!?
Zdarza się czasem, spotykasz turystę,
A on pyta: powiedz mi proszę, dlaczego-
Dlaczego upieracie się żyć
Właśnie przy wylocie wulkanu?
Przecież można znaleźć jeszcze na świecie
Ciche zakątki, bez dymu i hałasu,
I stabilną dobrą ziemię
Która nie będzie się chwiała pod waszymi nogami.
Dlaczegoż nie ruszycie się z tąd,
I poszukacie pewniejszego miejsca,
W którym będziecie mogli nareszcie żyć w spokoju
Raz na zawsze?
Przecież co kilka lat
-tak wyraźnie pisze w gazetach-
Znowu wybucha lawa z wnętrza góry
I grozi znowu całej wsi.
Dlaczegoż wy się tak upieracie,
Dlaczego wsi nie porzucacie
Raz na zawsze?
I wtedy “nagle” – ty ich rozumiesz:
Chłopa na Chimborazo,
Matkę na na Fujisan,
I chłopca na Wezuwiuszu.
Oni też wiedzą, zapewne, że na świecie
Są cichsze zakątki od wulkanu,
I ziemia bardziej stabilna od tej
W której zagrzebane domy ich przodków.
Nawet gdyby mogli, może, ruszyć się z tamtąd,
I szukać pewniejszego miejsca,
W którym mogli by nareszcie żyć w spokoju
Raz na zawsze.
Ale oni czepiają się stoków góry
I oczekują może, może jutro?
I marzą o dniu, który jeszcze nadejdzie,
W którym gniew góry ucichnie.
O wtedy na czarnym bazalcie,
Jak wtedy zazieleni się trawa i zakwitnie
Raz na zawsze!