Budzę się, a po niebie fruną dwie mewy.
Świat jest tak odmienny, tak odległy.
Jest zupełnie tak, jakbym miał jutro umrzeć.
Moje życie, kobieto, jest w twoich rękach.
Budzę się i w twoich włosach widzę znów słońce.
Czuję, że gdybym chciał, mógłbym wzlecieć,
przefrunąć horyzont i jego tajemnice,
lecz zostaję wpatrzony w twe oczy, bo są szczere.
Popatrz na mnie, popatrz na mnie: kim jestem?
Gdy cię kocham, jestem mężczyzną szukającym Boga.
Przyjdziesz podczas mej międzygwiezdnej podróży;
czasem masz w sobie nieskończoność i o tym nie wiesz.
Masz nieskończoność w swych oczach, kochanie moje,
a gdy cię kocham, jestem mężczyzną szukającym Boga.
Popatrz teraz na moje dłonie, popatrz, co w nich jest;
nie są puste – mam w nich miłość do ciebie.
Kochanie, wybacz to, co było wczoraj.
Świat nie zajmuje już miejsca w moich myślach.
Jakie ma znaczenie wiedza o tym, ile mi czasu zostaje?
Moje życie, kobieto, jest w twoich rękach.
Popatrz na mnie, popatrz na mnie: kim jestem?
Gdy cię kocham, jestem mężczyzną szukającym Boga.
Przyjdziesz podczas mej międzygwiezdnej podróży;
czasem masz w sobie nieskończoność i o tym nie wiesz
Masz nieskończoność w swych oczach, kochanie moje,
a gdy cię kocham, jestem mężczyzną szukającym Boga.
Popatrz teraz na moje dłonie, popatrz, co w nich jest;
nie są puste – mam w nich miłość do ciebie.
Popatrz na mnie, popatrz na mnie: kim jestem?
A gdy cię kocham, jestem mężczyzną szukającym Boga.