A kiedy Pan szóstego dnia
fajkę zapalił, nad rzeką siadł,
pomyślał, że nadszedł już czas
nadziei… i stworzył nas.
Dał rozum nam i myśli żar,
i zapomnienia najlepszy dar,
pracę i noc ciężką od snów…
Więc świeczkę zapal Mu.
A kto dał deszcz, trzydniowy deszcz,
kiedy tak trudno jest siebie znieść?
A kto dał deszcz, ulewny deszcz,
ten trzydniowy w sercu deszcz?
Po paru dniach zjawił się Zły
i zaczął skrzętnie nam liczyć sny.
Podrapał się w kudłaty łeb,
wymyślił na dobroć lek.
Więc dał nam grzech, słodki jak miód,
kazał swój grzech nad głową nieść.
Dał w barze brzęk kieliszków stu…
Ogarek zapal mu.
A kto dał deszcz, trzydniowy deszcz,
kiedy tak trudno jest siebie znieść?
A kto dał deszcz, ulewny deszcz,
ten trzydniowy w sercu deszcz?
Kto dał deszcz? (×7)