Mój pokój to duszna, zamknięta niewola
Ale staram się przerwać polietylen
Robię to wciąż od nowa
Zostały mi tylko dwa słowa
Co można zbudować takimi rękoma?
Ale robiłam wszystko, co mogłam
Wykułam rzeźby w kamieniu
I roztapiałam szkło
Do tego kokonu ze szkła i ram
Nie przechodzi ni ciemność ni światło
Możliwe, że motyl będzie tam
Może tak, może nie
Możliwe, że wyrosną nowe skrzydła
Piękno, dobroć
I by rozłożyć je wystarczy sił
Może nie, może tak
Mój pokój jest silniejszy, niż to, co w nim jest
Ale staram się przebić solidną płytę
Robię to wciąż od nowa
Ale nie mogę się przejść
Przez to, co może pomyśleć
Moja chora głowa
Ale zrobiłam wszystko, co mogłam
Zbudowałam świat bez władców i władz
Zniszczyłam wszystkie lustra
Do tego kokonu ze szkła i ram
Nie przechodzi ni ciemność ni światło
Możliwe, że motyl będzie tam
Może tak, może nie
Możliwe, że wyrosną nowe skrzydła
Piękno, dobroć
I by rozłożyć je wystarczy sił
Może nie, może tak
Lecz jeśli poczwarka okaże się pusta?
Co, jeśli poczwarka będzie znowu pusta?
Jeśli poczwarka będzie pusta
Nie zdziwię się, widziałem wiele pustego
Będę poruszać się dalej według prostego schematu
Zaczynając wciąż od nowa
Do tego kokonu ze szkła i ram
Nie przechodzi ni ciemność ni światło
Możliwe, że motyl będzie tam
Może tak, może nie
Możliwe, że wyrosną nowe skrzydła
Piękno, dobroć
I by rozłożyć je wystarczy sił
Może nie, może tak
Do tego kokonu ze szkła i ram
Nie przechodzi ni ciemność ni światło
Możliwe, że motyl będzie tam
Może tak, może nie
Możliwe, że wyrosną nowe skrzydła
Piękno, dobroć
I by rozłożyć je wystarczy sił
Może nie, może tak