Kiedy tęsknisz,
Mi chce się śpiewać,
I tak zawsze,
Czy wyrzutem, czy słowem chcesz dotknąć,
Lecz nie jestem dumna,
Chmurzysz się ciągle,
Jestem taka beztroska,
Nie być nam we dwójkę,
Różne piosenki śpiewamy:
Ty o wiecznym,
A ja o doczesnym.
W nocy siadujesz przy świetle księżyca
Nad księgą swoją,
Strony są pąsowe,
A znaki są czarne,
I jesteś coraz czarniej,
Pełzną cienie z różnych kątów
Do twojej głowy,
A ja odchodzę na zapach ognisk
Po miękkiej trawie.
A noc jest taka świeża
I pachnie bez,
Huczą druty,
Pozostaniesz strzec swój cień
Sam jak zawsze,
Ty listów nie będziesz pisał i wierszy
O zazdrościach i smętku,
Nie będziesz czekał moich kroków
I ja nie wrócę