Wędruję w księżycowej poświacie, pogwizdując,
lecz nie powinniśmy się oglądać za siebie.
Idzie, idzie, idzie w ślad za mną
dwudziestometrowy1; najmilszy książę -
książę ciszy.
Najmilszy książę – książę ciszy.
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
I biada mi, jeśli zapadnę w milczenie
lub zapatrzę się w księżycowy blask.
Jęk, trzask – rozdeptał…
Jęk, trzask – rozdeptałby mnie,
rozdeptał w jednej chwili
najmilszy książę – książę ciszy
najmilszy książę – książę ciszy.
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
Mój książę – książę ciszy
1. W oryginale jest mowa o dziesięciu sążniach; podałam wartość przybliżoną w metrach.