Długo już pozwalasz bym w morze patrzyła,
i klęła szczęście, co morze przynosi,
darowując mi puste i bezsenne noce,
gdzie smutek wplata srebro w moje włosy.
Mój kapitanie.
Wiem, że morze to twa pierwsza miłość,
a ja tylko błyskiem byłam w ciemności,
by kiedy się mgła za statkiem podniosła,
pozostać niby piana na jego śladzie.
Mój kapitanie.
I starzeję się tak sama od statku do statku,
w pragnieniu by cię objąć, pocałować,
i dobrze to wiem, że z każdym dniem,
bezpowrotnie cię tracę wraz ze śladem statku.
A gdy niechętnie do domu, do mnie wrócisz,
tego ostatniego portu, który na ciebie w spokoju czeka
nie spostrzeżesz nawet, że nie jest przy tobie,
tamta młoda kobieta lecz jakaś staruszka.
Mój kapitanie.
I dobrze to wiem, że z każdym dniem,
bezpowrotnie cię tracę wraz ze śladem statku.