current location : Lyricf.com
/
Songs
/
Kabriolety lyrics
Kabriolety lyrics
turnover time:2024-11-05 07:27:51
Kabriolety lyrics

Lubię Kabriolety, drogi wóz‚ ale leję diesel tani do bety

Robię  wrum wrum‚ krzyczy moja pani "O rety!"

Tequila‚  sexo, marijuana, same tanie podniety (Ooh!)

Ale w lato w bani żadne konkrety

Trudno już‚ taki mam fetysz

Trudno,  taki apetyt

When  I was seventeen opalałem, gramy‚ saszety

Dzisiaj rzadko, lecz vibe ciągle taki jak wtedy

Otwórz  portmonetę, sprawdź czy masz hajsy na kiepy

Dwa, trzy, osiem, oh, no nie starczy, niestety (O-oh!)

Moi ludzie są jak Glany Martensy

Twoi ludzie są jak Nike na rzepy

Widzę  ich kiedy chadzam na warszawskie balety

Kiedyś uwięziony w chacie przez szatańskie wersety

Muszę rano wstać, bracie, bo mam grafik napięty

Ale tego się nie dowiesz z żadnej taniej gazety, (U-uu!) nie

Jadę dalej i zmieniam bieg

Jadę dalej

Mieszam w kubku wódę pół na pół z gazowaną

Napój, który będę leczył czarną kawą rano

Igi dzwoni, paparazzi znów nas złapał - słabo

My z ekipą, Bogu dzięki japy zamazano

Ostatnio nas gonią kawalkadą

Idę w dresie, chcą mnie złapać z jakąś Balenciagą

Piszą, robią zoomy i się przyglądają wadom

Nie napiszą o tym, że z kolegą wyprzedałem stadion

Za oknem lipcowe autobusy

159 robi tu przez miasto cruisin'

Myślę o tym kiedy nim jeździłem do liceum

A na kacu jest to myśl, która bardzo wzruszy, uh

Lubię, gdy się lód bardzo kruszy

Lubię ludzi, lubię głośnych, nienawidzę głuszy

Lubię konkret, nie lubię wróżyć

Chcę mieć na swojej drodze progres, nie lubię kluczyć

Każdy kto ma wiedzieć, wie dobrze, nie muszę mówić

Jeśli nie jesteś moim ziomkiem, nie muszę lubić

Muszę kupić nieruchomości, nie wódę kupić

Już nie rozbijam się po ośce jak doktor Lubicz

To nie jest męskie granie chłopcze, nie korpo music

Nie mini vany, tylko oldschool Volvo cruisin'

Jak tego słuchasz teraz w aucie, jedź wolno, kuzyn

Rest in peace, młody Leh, wieczny pokój duszy

Jadę dalej i zmieniam bieg

Jadę dalej

Znów chyba zrobię trzecią zwrotkę, a potem czwartą, wiesz

Lubię wieczory co kończą się konsternacją, wiesz

Gdy dają mandat i lubię gdy portfel kradną, więc

Smutno mi, że nie dostałem już w mordę dawno

Lubię, gdy się w klubie tłuczą butle

Gdy alkoholicy sobie bzdury mówią smutne

Lubię, lubię, gdy się różne mury burzą ludzkie

Nad Warszawą grubo-chude chmury wróżą burdę

Tottenham nie wygrał, leję sobie dużą wódkę

Biorę Bunia, biorę łyka dawaj drugą rundkę

Ale bez smutku to istnienie byłoby dużo pustsze

Widziałem w życiu wiele, ale nigdy kurwy w lustrze (Nie, nie)

Wstaję w pół do szóstej, budzi Gucci Mane

Czuję się jak Bruce Wayne, lecz nie budzę jej

Rock you, rock you like a hurricane

Dzisiaj studio day

Czekaj, czekaj na mnie z rumem, będę późno babe

Jadę dalej i zmieniam bieg

Jadę dalej (Ciii)

Robi Fifi postęp, biję rekord jakby rekord wisiał mi pieniądze

Po cichu znajdę drogę, nie pytam i nie błądzę

Jak się ogolę, media płaczą za mym lichym wąsem (Uh)

Za drinem woda, a dopiero potem drin

Jestem Bonaparte, ona moja Josephine

Moja rakieta spoza twojej ligi

Z moją rakietą pykam sobie w Rocket League

Piję wino w Saint-Gilles, mów mi Saint-Philippe

Leci Mobb Deep, czytam Moby Dick

Leci A$AP Rocky z Moby'm, tworzę sobie nowy hit

Twierdzą, że ulica ziomy, ale to sezamkowy street, оh

Jadę dalej i zmieniam bieg

Jadę dalej

W garażu chcę cabrio, nie maluch

Biegam za tym sam jak palec

Robię cardio jak Paluch

Nikim nie gardzę, trzymam gardę

Zdzieram gardło dla fanów

Biorę tu bardzo drogą szklankę

Sprawdzam saldo nazajutrz

Mam trochę drogich mebli, parę nowych obrazów

Ale wokół te same twarze, te same ziomy od lat tu

W szkole stawiałem na przyjaźnie

Tyle ci powiem od razu

Bo miałem w poważaniu liczbę atomową potasu

W kraju, w którym ludzie nienawidzą swoich rodaków

"Pomoc dla niepełnosprawnych, kurwa, z moich podatków?

Nie ma szans!"

Ciągle martwię się o młodych Polaków

Jedyny pomysł to się zabić lub spierdolić na zachód

Chociaż w sumie nie, bo się bardzo boisz arabów

Boisz pedałów, boisz wrogów oraz swoich sąsiadów

Na szyi szubienice obok coraz droższych krawatów

Jedyny sposób to się napić, zdrowie moich kamratów

Na zdrowie

Za sklepy monopolowe, za puste butle

I pełne sale porodowe

Na zdrowie

Za wybory samorządowe

Za stare obietnice, przebierane w nowomowę

Na zdrowie

Za czasopisma kolorowe, za tani browar

Za zdrapki i gry losowe

Za psychotropy i narzeczone kryzysowe

Tanie motele, gumki i papiery rozwodowe

Na zdrowie

Za tanie wódki owocowe

Za łatwowiernych szefów i zwolnienia chorobowe

Na zdrowie

Za rosnące dziury ozonowe

Darmowy parking i samochody osobowe

Na zdrowie

Za kwiaty ze stacji benzynowej

Na walentynki, rocznice i święto kobiet

Na zdrowie

Kończę i rzucam pocztówkę w obieg

Z pozdrowieniami, twój Fifi, pospolity człowiek

Na zdrowie

Comments
Welcome to Lyricf comments! Please keep conversations courteous and on-topic. To fosterproductive and respectful conversations, you may see comments from our Community Managers.
Sign up to post
Sort by