Znów ktoś przywołał go,
mój zły duch i dno.
Mój czarny koń, mój lęk,
jak dym otoczył mnie.
Pali mą pierś i twarz
znów wielkie oczy ma.
Drwi z moich próśb
i ściemnia dzień,
rwie do łez
mój każdy sen.
I tyle zła jest w tym..
Choć nie chcę,
słyszę krzyk.
Ścina mnie z nóg i tak
znów rzuca mnie na twarz.
Jak mam zapomnieć to...
to, co wciąż gdzieś tam pod skórą tkwi?
Jak zgubić dziwny lęk,
który ciągle daje znaki mi?
Jak uciec od tych rąk...
tych, co brały wciąż, nie dając nic?
Jak skończyć z tym i żyć?
Znowu żyć, normalnie żyć...
Znów ktoś przywołał go,
mój zły duch i dno.
Czy tak już musi być,
że wraca, jak zły sen,
to, z czym nie umiesz żyć...
Gdzieś może dopaść Cię.
Jak mam zapomnieć to...
To, co wciąż gdzieś tam pod skórą tkwi?
Jak zgubić dziwny lęk.
który ciągle daje znaki mi?
Jak uciec od tych rąk...
Tych, co brały wciąż - nie dając nic?
Jak skończyć z tym i żyć?
Znowu żyć, normalnie żyć...
Jak?