Anna:
O której do mnie nie przyjedziesz dziś?
Bo nie wiem, co mam robić, czy gdzieś iść,
i nie wiem już, o której mam na ciebie
nie czekać.
Mówiłeś, że nie możesz dłużej już,
dzwoniłeś, zamawiałeś bukiet róż,
pisałeś: „Trzymam kciuki, całuję”,
a dziś…
Wystawiasz mnie na pastwę moich łez
i nawet pomyślałam, że to kres
miłości naszej nieuchronny jest,
a my jak feniks podnosimy się
i znów
(×2):
jadę, jadę, jadę, jadę, jadę do ciebie,
zanim wszystko minie, jadę, jadę.
Krzysztof:
Dlaczego dziś nie napisałaś nic?
Czekałem na to aż po blady świt.
Nie spałem, swój telefon wciąż sprawdzałem
i nic.
Mówiłaś, że masz takie piękne sny,
dzwoniłaś, nie wierzyłem, że to ty.
Pisałaś: „Dobranoc, kochanie”,
a dziś…
Uciekam stąd, bo boję się twych łez
i pomyślałem nawet, że to kres
miłości naszej nieuchronny jest,
a my jak feniks podnosimy się
i znów
Razem (×2):
jadę, jadę, jadę, jadę, jadę do ciebie,
zanim wszystko minie, jadę, jadę.
Krzysztof:
Jadę.