Więc to o to ci chodziło,
kiedy powiedziałeś, że się sprzedałeś.
I teraz nadszedł czas, by wybudować sobie od podstaw drogę
Prosto na szczyt.
Nie zatrzymuj się.
Pakuję się, a akademię skończę później.
Nigdy nie chciałem cię zawieść.
Nigdy nie chciałem opuszczać tego miasta.
No bo w końcu,
To miasto nigdy nie zasypia.
Najwyższa pora aby zacząć, czyż nie?
Trochę dojrzałem, ale w końcu muszę przyznać,
Że wciąż jestem taki, jaki byłem.
Czy wciąż jeszcze tego nie rozumiesz,
że nigdy nie zmienię tego, kim jestem
Więc tak upadłeś.
A ja pozostałem do sprzedania.
Ścieżka do nieba prowadzi przez mile ponurego piekła,
Prosto na szczyt.
Nie oglądaj się wstecz.
Odziany w łachmany, obiecaj że ubierzesz się później.
Nigdy nie chciałem cię zawieść.
Nigdy nie chciałem opuszczać tego miasta.
No bo w końcu,
To miasto nigdy nie zasypia.
Najwyższa pora aby zacząć, czyż nie?
Trochę dojrzałem, ale w końcu muszę przyznać,
Że wciąż jestem taki, jaki byłem.
Czy wciąż jeszcze tego nie rozumiesz,
że nigdy nie zmienię tego, kim jestem
Najwyższa pora aby zacząć, czyż nie?
Trochę dojrzałem, ale w końcu muszę przyznać,
Że wciąż jestem taki, jaki byłem.
Czy wciąż jeszcze tego nie rozumiesz,
że nigdy nie zmienię tego, kim jestem
Ta droga nigdy nie była tak samotna
Ten dom nigdy nie zamieniał się tak powoli (płonął)
W popiół, w popiół
Najwyższa pora aby zacząć, czyż nie?
Trochę dojrzałem, ale w końcu muszę przyznać,
Że wciąż jestem taki, jaki byłem.
Czy wciąż jeszcze tego nie rozumiesz,
że nigdy nie zmienię tego, kim jestem
Najwyższa pora aby zacząć, czyż nie?
Trochę dojrzałem, ale w końcu muszę przyznać,
Że wciąż jestem taki, jaki byłem.
Czy wciąż jeszcze tego nie rozumiesz,
że nigdy nie zmienię tego, kim jestem