Nie wiem, jak dotarłem na to pustkowie,
Nie wiem już nawet, gdzie i z kim byłem...
Wczorajszy ja nie wyobrażał sobie
Że kiedyś będę miał własną wyspę.
Zawiedziony zbyt wiele razy,
W miejscu, do którego nie docierają pisarze,
Ale pośpieszyłem się z głupoty,
Bo nie pomyślałem, kto mógłby mnie pokochać na pustej wyspie...
Dopóki się nie zjawiłeś/-aś
Powiedz, czy chciał(a)byś
Na mojej wyspie
Wielu/-e przez nią przeszło
Ale prosiłem by nie stawali/-ły
Nie chciałem, by zostawali/-ły
Ani nawet żeby zwalniali/-ły bieg
Może się domyślałem
I chciałem poczekać właśnie na ciebie!
Nie wiem, jak trafiłem do twojego świata,
Ale pokochałem go i nie opuszczę go
Pozostawiłaś/-eś mnie w oczach twych usłych z tęsknoty
Nauczyłeś/-aś mnie w nich latać
Dodałaś/-eś mi odwagi,
Żebym zadedykował swoje życie sobie,
A całą miłość tobie,
Byśmy cieszyli się z głupstw
Na wyspie, która już nigdy nie będzie pusta...
Szczęście było przejściowe
Dopóki się nie zjawiłaś/-eś.
Tylko błądziłem w swoim życiu,
Dopóki się nie zjawiłaś/-eś.
Porzuciłem wszystkie nadzieje pustelnika
Dopóki się nie zjawiłaś/-eś.
Kochanie, wreszcie wróciłem na ląd.
Wtedy kiedy się zjawiłaś/-eś.