Podniosę się z jego ciężarem
na piersi,
jak karp płynący pod prąd.
Rozsmaruję sobie
szminkę na twarzy,
żeby go rozśmieszyć.
Potem będę dla niego kupował
paczki popcornu;
będzie mógł go rozsypywać
w samochodzie.
Dla niego nie będę palił,
będę chodził na czworakach
i pomogę mu dorosnąć.
On żyje w tobie,
rusza się w tobie,
jest w tobie
ze swymi maleńkimi rączkami,
oddycha w tobie,
bawi się i nie wie,
że chcesz go wyrzucić.
Wytnę dla niego
pistolet z drewna,
nauczę go mówić.
Potem, wieczorem, razem z nami
będzie się kąpał,
a ja was namydlę.
Dla niego się zmienię;
nocami będę w domu,
żeby nigdy nie zostawał sam.
Dla niego będę pracował,
sprzedam motor
i będę go chronił. Pomóż mi.
On żyje w tobie,
śmieje się w tobie,
zaczepia nas.
Jest w tobie, ogrzewa się w tobie,
śpi, a może
już nas podsłuchuje.
Będzie się wtulał,
pił z twoich piersi,
z piąstkami przy sobie
będzie spał między nami
i będzie nas trochę kopał;
my dwoje będziemy poduszkami.
Z zamkniętymi oczami
już chwyta się życia;
Ten syn, którego nie chcesz,
już z nami jest.
On żyje w tobie, kołysze go w tobie
bicie twego serca.
Jest w tobie,
pływa w tobie,
może się bawi...
On jest tym synem,
którego nie chcesz.