Gdy wiatr zakręcił kurzem na drodze
ludzie suszy widzieli w tym znak,
we mnie budził wspomnienia
w górę zadartej kiecki
małej Jenny, kiedy ruszała w tan.
Choć miałem ziemi
spory kawałek, świerszcze, grały w mym sercu nocami,
wibrowała muzyką, po co więc ją uprawiać,
cóż w niej można było poprawić?
Widziałem jak za drutem kolczastym
na polach zaoranych,
dla miłości i złota,
i na nieba chwałę,
śpi wolność pomiędzy skibami.
Widziałem też, gdy skrzypce chwyciłem,
jak wolność ze snu się budzi,
wirowały dziewczyny, wiatr unosił spódnice,
trzeźwiał kumpel
co na smutno się upił.
Gdy ludzie wiedzą już, że do skrzypek
masz dryg i muzyczny masz talent,
rolę grajka wypada
ci grać, a więc grasz
i radość ci sprawia to granie.
Od dawna leżą odłogiem pola,
leży smyczek w pokrzywach nad rzeką,
a on śmiał się do końca
swoim ochrypłym śmiechem,
pewność miał, że nie żałuje niczego.