current location : Lyricf.com
/
/
Il Pensionato [Polish translation]
Il Pensionato [Polish translation]
turnover time:2024-10-06 11:36:17
Il Pensionato [Polish translation]

Czuję spoza ściany, która przepuszcza prawie każdy dźwięk,

dość słaby zapach jedzenia.

Widzę jego w świetle, które ja też dobrze pamiętam:

słabej lampy, tej o trzydziestu świecach;

wśród mebli, które nigdy nie widziały innego blasku;

starych gazet i kątów pełnych kurzu i zapachów;

wśród zwykłych, dziwnych dźwięków jego codziennych rytuałów:

zjeść, posprzątać, a potem zmyć naczynia i umyć ręce.

Słyszę go, gdy wracam zmęczony i późnym rankiem,

jak otwiera żaluzje, rozsuwa zasłony,

a gdy ja palę znowu kolejnego papierosa,

on idzie powoli, w kapciach, na spotkanie czekającemu go dniu.

A potem spotykam go znów, gdy nadchodzi moja pora;

sprawia mi absurdalną przyjemność jego staromodna kurtuazja:

„Dzień dobry, panie profesorze. Jak się ma pańska żona?

A koty? A ta pogoda wciąż się nie poprawia...”

Spoza siatki w ogrodzie opowiada mi sto razy

o swojej zdechłej kotce, o kłótni z sąsiadami

i snuje niespieszną opowieść przyciszonym głosem

o czasach, gdy on i Bolonia byli młodsi niż teraz...

Ja słucham, a moje myśli biegną ku jego życiu:

ku wszystkim twarzom widzianym w świetle starej lampy,

ku wiecznym zapachom kurzu i pleśni,

ku wszystkim zupom podgrzewanym na kuchence,

ku tik-tak budzika, odmierzającego każdą sekundę,

ku sposobowi oglądania świata z tego miejsca,

ku egzystencji w szeregu jednakowych, trudnych dni,

ku konstatacji, że w tych murach działa się nawet historia...

Ja słucham i nie rozumiem, i wszystko wokół mnie zdumiewa:

życie – co się na nie składa i jak można sobie z nim radzić,

i tysiąc sposobów i chwil, a także możliwości,

wybory, zmiany, los, potrzeby.

I wciąż się zastanawiam, czy kiedykolwiek był szczęśliwy,

czy kiedykolwiek miał wątpliwości, czy tylko dziś jest przygaszony.

Czy wątpliwości miewał rzadko, czy często,

czy było wystarczające przeżyć samego siebie...

A potem zdaję sobie sprawę, że zapewne to tylko zmartwienia

kogoś, kto ma dużo czasu, a nawet luksus jego marnowania.

Nie mogę czy nie potrafię wcale orzec, czy gorsza jest,

zważywszy wszystko, jego samotność, czy też moja...

Może pewnego dnia powiemy: „Lecz jeśli miał się tak dobrze...

Będzie miał marmur z aniołem zrywającym łańcuchy,

odrobinę pieniędzy oszczędzonych na wszelki wypadek,

trochę z przyzwyczajenia, by być zawsze przygotowanym na ciężkie czasy”.

Zobaczymy nowe twarze, usłyszymy głosy spoza bladych uśmiechów:

„Miło mi”, „Mnie również”1, „Cieszę się”, „Byliście spokrewnieni?”

I powoli odejdzie z pełni naszej pamięci.

Pozostanie jedynie ledwo uchwytne wspomnienie...

1. Dosłowniej to w tym kontekście coś jak "Cała przyjemność po mojej stronie", ale nie chciałam rozciągać nadmiernie wersu.

Comments
Welcome to Lyricf comments! Please keep conversations courteous and on-topic. To fosterproductive and respectful conversations, you may see comments from our Community Managers.
Sign up to post
Sort by