Obalonego dyktatora czeka proces, to się wie, (Ojej!)
a żona jego razem z nim sądzona będzie też.
Więc by oszczędzić pracę sądom i zachować godny stan
uknuliśmy z żoną pewien mały, chytry plan.
O rozstaniu naszym wiedział cały świat.
Koniec i już,
bo gdy mnie zapuszkują ona będzie władać tu.
Do tego fiskus przestał z nas obojga naraz ciąć.
I dlatego udajemy, że czas przyszedł rozwód wziąć.
Więc kuponów dziś dwa razy więcej mamy, co za los.
I dwa razy więcej gratów do pozbycia się za grosz.
Mamy różne dwie łazienki i sypialnie, domy dwa,
i widujemy się codziennie poprzez teleskopów szkła.
Sprzeczamy się gdzie spędzić wieczór albo urlop, lecz
gdy rozwód wziąłem mogę sam wyjechać albo zbiec.
Spędzamy mało czasu razem, bo nie chcemy w błędzie brnąć.
I dlatego udajemy, że czas przyszedł rozwód wziąć.
(Kapuję, nie było rozwodu.)