Ani twego akcentu, ni perfum, ni głosu,
ani twego imienia, niczego nie znam.
Zbyt szybko, i hotel i klucz,
chłodny pokój i budzenie o ósmej.
Mów do mnie, powiedz cokolwiek,
mów do mnie i nie milcz teraz,
mów do mnie, bo dopiero co przyjechałem
ekspresem Bośnia, a jej zdjęcie ze mną.
Jedno zdjęcie, niemal biała fotka,
zapach jaśminowej herbatki,
białe konie, ona i ja,
i dmuchawce wysoko, na wzgórzach.
Mówię ci o niej,
mówię ci o niej, chociaż nie chciałem,
mówię ci o niej, dopiero co przyjechałem
ekspresem Bośnia, a jej zdjęcie ze mną.
Hotel,
nie znoszę hotelu, motelu,
nienawidzę hotelu i tej miłości.
Hotel, motel…