Nawet golec, jak ja
Czasem nagłą frajdę ma
Coś, jak z nieba, spadnie mu
Szkoda tylko i żal
Że to taki rzadki bal
Niech by bywał dzień po dniu
Och, jakby było byczo
Mieć siłę tajemniczą
Co spełnia i marzenia
I życzenia
Już nie będzie głodno, ani chłodno
Hokus-pokus, spada mi z nieba, co chcę
Kurczęta do śniadania
Na zmianę dwa ubrania
I kącik jakiś, ciasny
Ale własny
Dosyć już harówki dla złotówki
Hokus-pokus, spada mi z nieba, co chcę
Mógłbym mieć co drugi dzień niedzielę
Co niedzielę park i karuzelę
A na karuzeli dwa fotele
A na jednym z nich dziewczyna ma
A na tym drugim ja
Och, jakby było byczo
Mieć siłę tajemniczą
Co spełnia i życzenia
I marzenia
Wreszcie o kochanej śnić przestanę
Hokus-pokus, spada mi z nieba, gdy chcę