Kochałem cię nad ranem, pocałunki nasze - głębokie i ciepłe,
Włosy twoje na poduszce, niczym senna złota burza.
Tak, wielu było takich, co przed nami się kochali,
Czy w pałacach czy też w chatach - podobnie się uśmiechali,
Lecz chwila rozłąki nadchodzi i próba dla nas obojga,
Twe oczy lekko posmutniały,
Hej, w ten sposób nie wolno się żegnać.
Nie, nie rozglądam się za nikim, gdy tak sobie wędruję,
Odprowadź mnie do rogu, kroki nasze zawsze się zrymują.
Moja miłość pójdzie z tobą, twoja - zostanie tu ze mną,
I będą naprzemienne - jak brzeg i morskie fale.
Nie mówmy o miłości, o więzach, o sprawach nie do sprostania,
Twe oczy znów lekko posmutniały,
Hej, w ten sposób nie wolno się żegnać.
Kochałem cię dziś rano, pocałunki nasze głębokie i ciepłe,
Włosy twe na poduszce, jak senna złota burza.
No tak, już wielu było takich, co przed nami się kochali,
Czy w pałacach czy też w chatach - podobnie się uśmiechali.
Nie mówmy o miłości, o więzach, o sprawach nie do sprostania,
Twe oczy lekko posmutniały,
Hej, w ten sposób nie wolno się żegnać.