Gdzieś tam jest miasto ciche jak sen
Pyłem jak wodą zasypane po pierś.
W powolnej rzeczce woda jak szkło,
Gdzieś tam jest miasto, w którym jest ciepło.
Tam upłynęło (nam) odległe dzieciństwo.
W nocy ja z domu wyjdę pośpiesznie
I bilet kupię w dworcowej kasie.
Może pierwszy raz od tysiąca lat,
Poproszę miejscówkę do dzieciństwa.
Kasjerka cicho odpowie: "Biletów brak".
W mieście tym bajki żywe pozostają,
Szalone wiatry przynoszą ze sobą.
Tam o szaleństwo przyprawiały nas
Sosny do nieba, domy do słońca.
Tam cicho po zaspach zima szła.