Nie jestem winien, nikt mi nie dłużen,
tak po trochu dogorywam.
Trochę do tyłu ciągnie mój wózek,
trochę do przodu go czasem pcham.
Inni igrają moim losem,
ja milczę jak pies.
Jeszcze chwila,
jeszcze trochę
i zapomnę Cię.
I znowu siedzę, i znowu nie wiem,
jak sobie z tym radę dam.
Jedno, co pewne
jak zgrany refren:
że rano znowu będzie kac.
Inni igrają moim losem,
ja milczę jak pies.
Jeszcze chwila,
jeszcze trochę
i zapomnisz mnie.
Gdzie jesteście, przyjaciele moi?
Odpłynęli w sinej mgle.
Kogo to obchodzi, kiedy boli?
Tylko ciebie, kiedy idzie źle.
I tak na koniec, Wysoki Sądzie,
zanim wszystkich pożegnam:
duszą i ciałem kiedyś kochałem,
dziś bez tego umieram.
Inni igrają moim losem,
ja milczę jak pies.
Jeszcze chwila,
jeszcze trochę
i zapomnisz mnie.
Gdzie jesteście, przyjaciele moi?
Odpłynęli w sinej mgle.
Kogo to obchodzi, kiedy boli?
Tylko ciebie, kiedy idzie źle.