Od lat
Wracam tam,
Gdzie nas zetknął los
Pierwszy raz...
Wracam tam,
Gdy wśród łanów zbóż
Zakwita mak...
Wracam,
Mimo, że na polnej miedzy
Wiatr już zatarł ślady
Naszych stóp...
Wracam,
Aby na rozstaju dróg
Szukać kropli słońca
Z gałązki snów...
Nocą ciszy wezbranej jak potok
Nie spłoszy świerszcza muzykowanie,
I czas się dla mnie zamieni
W oczekiwanie… oczekiwanie…
A gdy latarnie mlecznych dróg
Na niebie znowu zapłoną,
Jedną po drugiej gwiazdę
Zbierzesz pod noсy osłoną...
I przesypiesz srebrny pył,
Niby drogie kamienie,
W drżące od zachwytu
Moje dwie stulone dłonie...
I znów
Wrócę tam,
Gdzie nas zetknął los
Pierwszy raz...
Wrócę tam,
Gdy wśród łanów zbóż
Zakwitnie mak...
Wrócę,
Mimo, że na polnej miedzy
Nie odnajdę śladów
Naszych stóp...
Wrócę,
Chociaż na rozstaju dróg
Zgasła kropla słońca
Z gałązki snów...