Szedłem na Jarmark do Kasztru (Castro)
By kupić parę pończoch/skarpetek
Wyszedłem z parą drewniaków
I dwoma pierścieniami w moich uszach
Moje piękne drewniaki
Wymagały oficjalnego ubioru
Krótki i niski dekolt na szyi
Stosowny do wrzosowisk
Kto idzie na Jarmark do Castro
Tak pięknie ubrany
Nie może zakończyć zabawy
Bez odrobiny tańców
Bez odrobiny tańców
Bardziej jak rodzaj balu
Prawie zemdlałem
W ramionach pewnego oszusta
Idąc w górę, idąc w dół
Jeszcze jeden pocałunek, jeszcze jedno piwko
Wyszła peruka
Zuchwały stał się stary człowiek
Żadne pokrycie na garnek
Ale jako pamiątkę
Przyniosłem tylko perukę
Złudzenie mego serca
Poszedłem na Jarmark do Castro
Wróciłem z Jarmarku w Castro
I przysiągłem, nigdy więcej…