Z twarzą pozbawioną kolorów,
z mózgiem pozbawionym krwi,
jak Billy Budd, 1
jestem uwiązany do kraty.
Z otępiałymi zmysłami
i z drżącym sercem
zaczynam,
a gdy temperatura wyrównuje się
me płuca wciągają bezużyteczne powietrze.
Jestem jak sparaliżowany tancerz
w zespole baletowym,
ma percepcja zdaje się być
ograniczona jego ruchami.
Zastanawiam się nad odpowiedziami,
które mogłyby zerwać te więzy.
Być tylko w połowie złym,
to byłby już duży postęp…
lecz wszystkie moje zdolności są upośledzone.
To chyba absurdalne, lecz teraz wszystko, co słyszałem
znika w pustych słowach i traci znaczenie,
gdy ludzki śmiech kołysze pustym grobowcem.
Lecz ten żart jest wymuszony i nie do końca prawdziwy.
Próbuję odczytać przyczynę
z pokręconych słów,
lecz to co słyszę
zdaje się przeczyć ich znaczeniu.
Przyjemne fonetycznie,
lecz wypowiedziane w takim pośpiechu,
że słysząc je mój umysł
zaczyna krzyczeć.
Na skraju mej wiary wpadam na rafę,
a cyniczny złodziej kradnie me zmysły,
więc czepiam się pokrzywionej ławki kościelnej,
a me jestestwo odrzuca czas teraźniejszy.
Życie wszystkich świętych pokazuje, że me omdlenie,
to mały drobiazg, ale końca
jeszcze wciąż nie widać.
Dlaczego nie potrafię odnaleźć własnej drogi?
Nie chcę umrzeć w nawie,
ale wiem, że pewnego dnia tak może się stać,
więc muszę znaleźć sposób, by zgromadzić
siły i znaleźć powód do modlitwy,
taki, bym mógł
wyznać mą wiarę.
Chętnie poddałbym się fali,
jeśli sądziłbym, że woda wskaże mi drogę do światła.
Chętnie poddałbym się - nie jestem zbyt odważny.
Łatwo jest uwierzyć w słowa księdza.
Gdyby tylko nie ten konflikty między mą głową
i mym mózgiem…
Nie chcę umierać, lecz jak wszyscy
pewnego dnia…
Czekam na chwilę,
która wiem, że nadejdzie,
gdy będę musiał biec,
by wysłuchać kolejnego kazania.
Człowiek zwykły i niezwykły
i przemawiający ksiądz…
Mimo wszystko wciąż nie zamykam drzwi.
Tym, co we mnie, dzielę się ze wszystkim.
Na dźwięk pękniętych dzwonów, wszystko zdaje się być nierealne,
ale siódma pieczęć2pozostaje nienaruszona,
a taca mszalna nie pozwala uciec.
Jednak nadal nie chcę się przeżegnać,
bo nie mam szacunku
dla tych fałszywych kazań.
Muszę spróbować oddzielić rozum od mych odczuć.
Powiedz mi jeszcze raz,
powiedz mi, którą drogą mam iść?
I kiedy tak rozmawiam sam ze sobą,
choć słucham siebie z uwagą,
me serce słabnie coraz bardziej.
Coś ze mną nie w porządku?
1. https://en.wikipedia.org/wiki/Billy_Budd2. https://en.wikipedia.org/wiki/Seven_seals#Seventh_seal