Byliśmy dwojgiem obcych ludzi, którzy poznali się w tamtej kafejce.
Nieoczekiwanie spędziliśmy długie godziny na pogawędce.
Byłeś tak inny, nieskomplikowany i tak szczery, że się zakochałam.
Stałeś się moim kochankiem i najlepszym przyjacielem.
Jakież miałam szczęście! A przynajmniej tak sądziłam,
lecz patrząc w twe oczy, z chwili na chwilę już siebie tak nie widziałam.
Spadłam z nieba na ziemię; z chmur do piekła; z miłości w pustkę.
Jak poczuć, że coś jest wieczne, jeśli nawet w twych ramionach dziś umieram z zimna?
Może to zabrzmi okrutnie: gdy nasze ciała się łączą, minuty zdają mi się latami.
I chciałabym wiedzieć, jak to jest, że po tym, jak tak bardzo cię kochałam,
znów jesteśmy tylko obcymi ludźmi.
Jesteśmy dwojgiem obcych ludzi pod tym samym dachem i nie chcemy zauważyć,
że chociaż mamy wszystko wspólne, nie mamy ze sobą nic wspólnego.
Dałeś z siebie to, co najlepsze i ja też ofiarowałam, co miałam najlepszego.
Życie czasami nie wybacza, a czas odwraca się plecami.
Jakież miałam szczęście! A przynajmniej tak sądziłam,
lecz patrząc w twe oczy, z chwili na chwilę już siebie tak nie widziałam.
Spadłam z nieba na ziemię; z chmur do piekła; z miłości w pustkę.
Jak poczuć, że coś jest wieczne, jeśli nawet w twych ramionach dziś umieram z zimna?
Może to zabrzmi okrutnie: gdy nasze ciała się łączą, minuty zdają mi się latami.
I chciałabym wiedzieć, jak to jest, że po tym, jak tak bardzo cię kochałam,
znów jesteśmy tylko obcymi ludźmi.
Spadłam z nieba na ziemię; z chmur do piekła; z miłości w pustkę.
Jak poczuć, że coś jest wieczne, jeśli nawet w twych ramionach dziś umieram z zimna?
Może to zabrzmi okrutnie: gdy nasze ciała się łączą, minuty zdają mi się latami.
I chciałabym wiedzieć, jak to jest, że po tym, jak tak bardzo cię kochałam,
znów jesteśmy tylko obcymi ludźmi.
Jesteśmy dwojgiem obcych ludzi, którzy poznali się w tamtej kafejce.