Próbuję zasnąć, jednak oczy pozostają otwarte
Nie mogę myśleć, bo mam złamane serce
Obok mnie leży butelka
Wziąłem kilka łyków, żeby zatuszować ból
Chcę powiedzieć wszystko, co powinienem
Bez ogródek, powiem wszystko szczerze
Skoro Bóg może ot tak zabrać mi przyjaciela
To mogę powiedzieć cokolwiek, bo i tak nic nie zrobi
Mój język jest za słaby
Próbuję mówić
Ale nie potrafię wydobyć z siebie głosu
Śpij dobrze, przyjacielu
Kiedyś znów się spotkamy
Po prostu odpuść sobie
Śpij spokojnie, dobranoc
Będę o tobie pamiętać
Chciałbym, żebyś był przy mnie
Godziny mijają, staram się przetrwać kolejny dzień
Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będę taki, jak dawniej
Już wystarczająco ciężko jest być samemu
W ukochanym mieście, a teraz jeszcze Atlanta jest dla mnie cmentarzyskiem
Mój język jest za słaby
Próbuję mówić
Ale nie potrafię wydobyć z siebie głosu
Nic a nic
Trudno myśleć
Gdy utrata kogoś bliskiego
Wywołuje chęć krzyku
A teraz cię nie ma
Śpij dobrze, przyjacielu
Kiedyś znów się spotkamy
Po prostu odpuść sobie
Śpij spokojnie, dobranoc
Będę o tobie pamiętać
Chciałbym, żebyś był przy mnie
Spoczywam w niepokoju
Nadal nie potrafię w to uwierzyć
Matki nie powinny doświadczać
Śmierci swoich 24-letnich synów
Zważ na to
Że to próżne słowa
Rozrywa mnie od środka
Nie mogę wytrzymać
Zamilknę na resztę życia
Tak dalej być nie może
Śpij dobrze, przyjacielu
Kiedyś znów się spotkamy
Po prostu odpuść sobie
Śpij spokojnie, dobranoc
Będę o tobie pamiętać
Chciałbym, żebyś był przy mnie
Przy mnie
Przy mnie
Przy mnie
Śpij spokojnie, dobranoc
Będę o tobie pamiętać
Chciałbym, żebyś był przy mnie